Pamiętamy, to bolało…
Wrzesień 2009 roku to ostatni raz, kiedy świat widział aktywnego Ricardo Aronę. Od tego momentu „brazylijski tygrys” boryka się z kontuzjami, które sukcesywnie wykluczyły go z występów. Ale jak obiecuje:
„Przygotowuję się do powrotu w tym roku. Przygotowuję się, jestem pewny siebie, trenuję mocno, przechodzę fizjoterapię i przygotowuję się na powrót w 2011 roku.”
Wg Arony, Dana White od dawna trzyma dla niego zarezerwowane miejsce, jednak jak przyznaje, byłoby dobrze gdyby Brazylijczyk zawalczył przynajmniej raz w jakiejś mniejszej organizacji, zanim wystąpi w UFC. O ile wymóg całkiem zrozumiały, o tyle sytuacja ta jest dosyć ciężka w okolicznościach, gdy na horyzoncie pojawiła się gala UFC w Rio de Janeiro.
„Moim celem jest walczyć w jakimś międzynarodowym evencie, za wyjątkiem UFC w Rio. Jeżeli miałbym jednak szansę walczyć na sierpniowej karcie UFC, to byłaby dla mnie idealna sytuacja.”
Gala szykuje się naprawdę dobra, jednak w kolejce ustawiło się wielu chętnych brazylijskich zawodników, chętnych pokazać się przed własną publicznością. Fani Ricardo jedyne co w tej chwili mogą zrobić, to trzymać mocno kciuki i czekać na jego pełny powrót do zdrowia.
„Jeżeli nic się nie zmieni, za dwa miesiące będę gotowy w 100%. Jeżeli Bóg dopomoże… nie mogę się doczekać, żeby walczyć ponownie.”