Byłem bardzo ciekaw jak potoczy się walka Shane Carwin vs. Junior dos Santos. Carwin nigdy nie miał okazji pokazać się w pełnym dystansie czasowym, nie znaliśmy do końca wielu aspektów gry Juniora. Można powiedzieć, że relacje między czołową czwórką dywizji ciężkiej UFC były niewyjaśnione. Teraz wszystko się wykrystalizowało.
Przed walką dos Santosa z Carwinem zadawałem sobie pytania – jak tak naprawdę wygląda obrona przed sprowadzeniami Juniora? Czy jest w stanie przetrwać uderzenia posiadacza najcięższych uderzeń w UFC? Czy 36-letni Shane wykorzysta prawdopodobnie ostatnią szansę do uzyskania ataku na tytuł?
Junior dos Santos został od razu po walce wytypowany przez bukmacherów na faworyta w walce z Cainem Velasquezem. Co prawda przypominając sobie jak Meksykanin zdemolował Brocka Lesnara można mieć ku temu wątpliwości, ale jedno jest jasne – napompowana do granic możliwości walka Lesnara z Carwinem miała o wiele mniejsze znaczenie dla historii MMA, niż będzie miała najbliższa walka o pas wagi ciężkiej UFC. Nikt chyba nie podważa klasy meksykańsko-brazylijskiego duetu. Jedyną niewiadomą jest parter dos Santosa, ale niesprowadzony przez Roya Nelsona czy Shane’a Carwina i trenujący z braćmi Nogueria 26-latek budzi pod tym względem spore zaufanie, tym bardziej, że potwierdzają to relacje sparringpartnerów. Osobiście chciałbym go zobaczyć wygrywającego przez poddanie.
Przyszłość Shane’a Carwina to prawdopodobnie kilka walk żeby rozjaśnić nieco sytuację na środkowych szczeblach dywizji i najpewniej starcia z nowoprzybyłymi po turnieju wagi ciężkiej ze Strikeforce zawodnikami, którym trzeba będzie zapewnić klasowych przeciwników. Najpierw jednak dostanie walkę na przetarcie, ponieważ w tej chwili jest po dwóch porażkach z rzędu. Po dzisiejszej gali nie widzę go jednak przeciw Antonio Silvie czy Overeemowi, ciekawe za to może być zestawienie z Frankiem Mirem. Jeśli jednak dojdzie do pełnej lub nawet częściowej fuzji ze Strikeforce, w strefie blisko tytułu może zabraknąć dla niego miejsca.
Dla sceptyków przejścia zawodników Strikeforce – uważam, że przejście tamtejszego czempiona jest potrzebne do utworzenia odpowiedniego hype’u, ponieważ gwiazda Brocka Lesnara praktycznie się wypaliła, a nie widać na horyzoncie przeciwników dla osoby, która zacznie 2012 rok z pasem na biodrach. Dokładnie tak samo jak w przypadku walki Nick Diaz vs. GSP, ale musi upłynąć trochę więcej czasu, a turniej wagi ciężkiej dojść do końca.
Nie wspominam póki co o Fabricio Werdumie, ale zaznaczę tylko, że nie skreślam go w walce z Overeemem. Co do Fedora, niestety obawiam się, że walka z Hendersonem będzie ostatnią lub jedną z ostatnich. Wieczorami jednak po cichu zmawiam paciorki, by Rosjanin pobił jeszcze kogoś w rękawicach UFC.
1. Wiem, ale rewanże to jest zawsze coś zupełnie innego. Kiedy dwóch zawodników już ze sobą wcześniej walczyło, wiedzą czego spodziewać sie po przeciwniku, jaki jest dystans, co pasowało, a co nie. To byłaby fajna walka.
2. Boks Antonio Silvy jest zdecydowanie niedoceniany. Widać to chociażby na gifach z walki z Fedorem, gdzie Rosjanin atakuje w swoim stylu, stwarzając ogromne niebezpieczeństwo, a Silva prezentuje doskonały ruch głową. Mając taką szczękę wkłada naprawdę dużo pracy w to, by w nią nie dostać 😉
3. To by było fajne, ale tylko jeśli zbliżyłoby to Minotauro do tytułu. Mam dość Minotauro jako eliminatora słabszych contenderów do tytułu.
Jeśli walka JDS vs CV będzie za pięć miesięcy (najpóźniejszy termin) to Mir może odpaść na rzecz zwycięzcy turnieju Strikeforce. Jedyna inna opcja to porażka Overeema i walka o pas HW w Strikeforce. Oczywiście to nie są ustalone fakty, ale wszystko mi tak mówi 🙂
Co do walk, to żadna z tych, które przytoczyłeś mi się nie podoba 😀 Ja bym chciał Overeem vs. Cain, Silva vs. dos Santos, Werdum vs. Lesnar (jeśli Werdum przegra w turnieju).