Wspominałem, że w Gdańsku był „hardkor”? Pewnie tak, choć już nie do końca pamiętam, bo wciąż odczuwam skutki 12 godzinnej podróży. Stracone kilogramy, wysuszony organizm i zbliżające się wielkimi krokami przeziębienie, to może nie najlepsze podsumowanie wyjazdu na KSW 20, dlatego właśnie poniżej prezentujemy pełną fotorelację autorstwa Bigosa (Michał Biel), która jest żywym dowodem, iż cały czas dobrze się bawiliśmy. W środku mnóstwo smaczków i zabawnych gagów fighterów, którzy czuli się na tyle swobodnie, żeby pozwolić sobie przed obiektywem na nieco więcej.
Dwie sesje snu po 8h, a ja jeszcze się nie zregenerowałem. Albo nie mogę się przestawić z tempa 300% na zwyczajne 😉
A foty bardzo udane, przyjemnie się patrzy, dają obraz tego, co się działo.
Stary, spałeś 8 godzin? Szczęściarz… ja ledwo żyję. Z osłabienia wyskoczyła mi podwójna opryszczka na ustach (nie, nic nie robiłem na wyjeździe 😉 wiecie, że mnie to nie interesuje), ledwo chodzę a mózg mam wyłączony. Roboty i zaległości w pracy w brud a w czwartek wylot do Irlandii z Kułakiem i Sowińskim…. aaaaaaaaaaaaaaaaaaa!!!