Wczoraj Ariel Helwani dostał informacje od Jorge Guimaraes’a – menedżera Andersona Silvy, które mogą świadczyć o tym, że obecny mistrz wagi średniej może wyzwać na pojedynek Georgesa St. Pierre, zaraz po jego ewentualnie wygranym pojedynku z Carlosem Conditem.
Być może jest to tylko marketingowy szum medialny, ale wiadomo póki co na pewno, że „Spider” zjawi się na UFC 154 w Montrealu i będzie siedział pod samą klatką. Od razu padnie pytanie: „po co?”. Być może właśnie dlatego, żeby w razie czego Brazylijczyk miał wygodny dostęp do oktagonu, gdzie mógłby publicznie wyzwać St. Pierre’a na pojedynek. Zarówno Anderson jak i Georges dzierżą obecnie najdłuższe serie wygranych bez porażki (17 i 9) a ich pojedynek od dawna jest tematem nie schodzącym z nagłówków portali branżowych.
Choć Dana White ma inne plany wobec Silvy, gdyż chciałby widzieć go w walce z Jonem Jonesem, to Anderson ma jednak swoją wizję i niejednokrotnie dał wyraz niezadowolenia nieustannym naciskaniem go przez prezydenta UFC. W tym tygodniu oznajmił nawet, że jedyne co by go zmotywowało, to przejęcie połowy akcji UFC… za darmo!
Potencjalny superfight miałby się odbyć w „catchweight”, czyli gdzieś pomiędzy 185 Silvy a 170 funtów wagi Kanadyjczyka.
Silva niech walczy i z GSP i z BONESEM ,zaczynajac od tego mniejszego na rozgrzewke 🙂