
Nie da się jednoznacznie stwierdzić, czy niepokonany
Denis Smoldarev (9-0) będzie najgroźniejszym rywalem również niepowstrzymanego
Marcina Tybury (11-0), ale na pewno jednym z bardziej niebezpiecznych. Doliczając do tego fakt, że będzie to pierwsza obrona pasa w wykonaniu Polaka.
Po sześciu pojedynkach w M-1, Estończyk w pełni zasłużył na szansę walki o mistrzostwo, które przypadnie na inauguracyjną galę w Pekinie i wydaje się mieć tego pełną świadomość:
Oglądałem walkę Marcina z Damianem Grabowskim. Spodziewałem się, że zwycięży Damian, ale wyszedł za bardzo zrelaksowany.
W kwestii mojej walki z Tyburą widzę, że moje ciosy są silniejsze od jego ciosów. Postaram się wykorzystać tą zaletę i pretendować do miana czarnego konia tej gali. Nie obawiam się, jeżeli zostanę sprowadzony, bo cały czas będę próbował dać niezłe show. Już dawno uzmysłowiłem sobie, że układanie game planu nie ma sensu.
To po tej walce będzie wiedział że powinien ułożyć plan. Bo Tybur łatwo tego pasa nie odda.