jedynie 2:22 minuty potrzebował mistrz Stipe Miocic, żeby powstrzymać niebezpiecznego pretendenta w osobie Juniora dos Santosa. Wbrew zapewnieniom, Brazylijczyk nie wykorzystał lekcji z pierwszego pojedynku i cały czas uciekał pod siatkę, gdzie tu również odniósł największe obrażenia.
Gdy Stipe poczuł krew i zbliżający się koniec, przycisnął rywala, posyłając go na deski ciosami w stójce i dobił od razu barażem uderzeń w parterze. Po wszystkim skomentował:
Moja piszczel ma się paskudnie. Muszę to zbadać. Moi trenerzy są niesamowici, to dzięki nim jestem mistrzem. Wszystkiego najlepszego dla wszystkich matek!