Zawodnicy w Singapurze są już na ostatniej prostej, bo po porannym ważeniu, gdzie Andrei Arlovski był 1 funt cięższy od Marcina Tybury. W rozmowie z mmajunkie.com, Polak wyznał iż zdaje sobie sprawę, że zestawienie z byłym mistrzem jest przepustką do szczytu dywizji i dlatego przyjechał ekstra zmotywowany:
Dołączyłem do UFC, żeby być najlepszym na świecie a walka z Arlovskim jest idealnym przykładem, żeby to udowodnić. Wiem, że ludzie oceniają go przez pryzmat ostatnich 4 porażek, ale wg mnie on wciąż ma to coś. Dla mnie jest ciężkim rywalem, dlatego zaskoczyło mnie, że jestem stawiany w roli faworyta.
Jak stwierdził dalej, cały czas wizualizuje sobie siebie jako zwycięzcę, a każdy ze scenariuszów będzie bolesnym doświadczeniem dla jego rywala:
Kiedy zaproponowano mi walkę z Arlovskim, zgodziłem się z miejsca. Mam kilka wersji na końcówkę tej walki, nie chcę jednak skupiać się teraz na żadnej konkretnej, choć każda przewiduje skończenie go przed czasem.