Odwrotnie do tego co mamy w zwyczaju, tym razem mamy dla Was wiadomość o zabarwieniu pesymistycznym. Jak udało nam się dowiedzieć ze źródeł bliskich samym zawodnikom, trójka fighterów: Borys Mańkowski, Mateusz Gamrot i Łukasz Rajewski, odeszli z poznańskiego klubu Ankos MMA. Decyzja zapadła już przynajmniej w zeszłym tygodniu, a dzisiaj wszystko układa się w jedną całość.
Borys Mańkowski (19-6-1) był pierwszym i najważniejszym trzonem klubu, na którym wspólnie z całym sztabem zbudowano dalej markę klubu. Do Ankosu (red. jeszcze wtedy Zapasy) trafił w 2010 za poradą Jarosława Zjeżdżałki, na sześć tygodni przed debiutem w turnieju KSW, gdzie chciał uzupełnić technikę zapaśniczą pod przegraną później walkę z Niko Puhakką. Po porażce, wrócił do ówczesnej siedziby na ul. Bukowskiej i oznajmił, że chce już w pełni trenować pod okiem trenera Andrzeja Kościelskiego. Dzisiaj, „Diabeł Tasmański” jest pełnoprawnym mistrzem KSW w wadze półśredniej, a ostatnio stoczył zacięty Super Fight z Mamedem Khalidovem na Stadionie Narodowym.
Historia Mateusza Gamrota (13-0) w Ankosie MMA, zaczęła się jeszcze dobre kilka lat temu, gdy jeszcze jako zapaśnik z klubu ULKS „Bizon” Milicz, przeprowadził się do Poznania na studia. Gdy zjawił się na macie Ankosu, z miejsca potrafił sobie poradzić z lepiej wyszkolonymi w BJJ kolegami. Po trzech wygranych w regionalnym Night of Champions, ten nieoszlifowany jeszcze wtedy diament, zadebiutował w KSW głośnym zwycięstwem nad Mateuszem Zawadzkim. Dzisiaj jest niekwestionowanym mistrzem KSW wagi lekkiej, ma nieskażone porażką konto, bronił pasa przed 60 tysiącami widzów na Stadionie Narodowym, a niebawem stoczy głośny rewanż z Normanem Parke w Dublinie.
Ostatni z wymienionych – Łukasz Rajewski (7-2), był tym który przełamał wczoraj ciszę i oznajmił, że oficjalnie nie trenuje już w Ankos MMA, do którego trafił kilka lat temu spod skrzydeł ojca Roberta. Poszukiwania szkoły strażackiej ewoluowały również w treningi we wspomnianym klubie w Poznaniu. Za miesiąc „Raju” stoczy kolejny, zawodowy pojedynek.
Jak udało nam się dalej dowiedzieć, w całej sytuacji chodzi o nieporozumienie na linii trener/zawodnicy. Już w zeszły weekend, cała trójka przyjechała do Międzyzdrojów, aby wspierać swojego kolegę Daniela Skibińskiego. Trener nie był obecny w narożniku.
Co dalej dla całej trójki i co z klubem Ankos MMA, który do tej pory był kuźnią talentów w kraju i zawsze pomagał przyjezdnym fighterom tam, gdzie zachód był lepszy zapaśniczo? Postaramy się dowiedzieć niebawem, ale zdecydowanie nie będzie to dla żadnej ze stron łatwy czas, zwłaszcza że Borys i Mateusz są ponadto świeżo upieczonymi ojcami. Życzymy wszystkim powodzenia!
Pewnie niestety poszło o kasę. Gamer i Borys ostatnio kolosalnie podnieśli swoje zarobki, pewnie jakiś procent z tego szedł na Kościelskiego i klub, pewnie zbyt mało proporcjonalny.