To może być dosłownie wszystko, ale biorąc pod uwagę przeszłość Jona Jonesa i ciszę po burzy, przełamaną niczego nie wyjaśniającym wpisem, być może mamy do czynienia ze światełkiem w tunelu w obecnej sytuacji z dopingiem w tle. Wciąż mistrz do czasu wyjaśnienia toczącego się procesu, oznajmił w mediach społecznościowych:
Times like these remind me how blessed I truly am. So much to be grateful for
— Jon Bones Jones (@JonnyBones) August 27, 2017
Czas jak ten przypomina mi o tym jak bardzo błogosławiony jestem.
Jeszcze kilka dni temu, Dana White nie brzmiał tak optymistycznie, mówiąc:
Oczekuję tego samego wyniku w próbce B. Właśnie ją badamy. Z USADA jest tak, że kiedy pierwsza próbka ma pozytywny wynik, są absolutnie pewni, że druga również wyjdzie pozytywnie.
To co w tym smutne jest wtedy, gdy zaczynasz kwestionować wszystko co Jon dotychczas dokonał, a on jest najlepszy na świecie. On nie potrzebował tych specyfików. Ale wiecie co? Ludzie nie potrzebują kokainy, nie potrzebuję tego czy tamtego, ale robią to tak czy inaczej. Jon Jones to jeden z najbardziej utalentowanych fighterów jakich kiedykolwiek spotkałem, być może najbardziej utalentowany jakiego poznałem.
Poprzednim razem „Bones” również był pozytywnie nastawiony po tym, gdy tabletki na potencję niewiadomego pochodzenia, okazały się zawierać substancje zakazane. USADA tak czy inaczej ukarała go rocznym okresem zawieszenia za nierozsądne przyjmowanie podejrzanych suplementów. Tym razem grożą mu 4 lata zawieszenia.