Bez względu wydarzenia w klatce i poza nią, Mamed Khalidov zawsze potrafi zachować klasę i nie ulec emocjom. To co jednak powiedział w pierwszym zdaniu po przegranej z Tomaszem Narkunem, wprawiło w osłupienie chyba każdego na hali i przed telewizorami:
Dziękuję, że jesteście tutaj. W końcu przegrałem. Jak ja się cieszę, nareszcie!
Kilka wdechów później, mistrz kategorii średniej wyjaśnił na czym polegał jego plan i co nie wyszło:
Zrobiłem błąd, chciałem go wciągnąć jak z Sokoudjou, gdzie widziałem że wchodził z ciosami pod siatkę i wykładał całą swoją siłę. Chciałem chwilę przetrzymać ciosy, uniki zrobić, żeby się zmęczył. Po czym jak dostałem parę ciosów, chciałem oddać i poszliśmy do parteru… no i oszukał mnie. Myślałem, że z tego wyjdę ale jak jest trzecia runda i jesteśmy zmęczeni, to każdy oddech wydaje się ostatni. Więc klepnąłem to, to jest sport, nie warto z siebie robić kalekę. Podjąłem się tej walki, przyjąłem to, dziękuję.
Ciekawe co dalej w kontekście jego kariery i przede wszystkim co z pasem wagi średniej. Wszak narodził się dzisiaj nwoy pretendent Scott Askham.
Ja tam do konca za Mamedem . Popelnil blad i przegral wygrana walke . Bywa i tak