Szalony obrót sprawy w przypadku Jerome’a Le Bannera, który prawdopodobnie po raz kolejny nie spełni oczekiwań polskich fanów. Francuz doznał kontuzji, o której poinformował włodarzy. W rozmowie z Marcinem Różalskim, płocki fighter przekazał nam swoją pierwszą reakcję:
Pierwsza reakcja o dziwo, to nie było żadne wkurwienie czy rozgoryczenie, lecz jakby to powiedzieć wulgarnie w moim języku „koło chuja mi to lata.” Po pierwsze dlatego, że pewien etap mojego życia mam już za sobą. Mówiłem, że to będzie moja wspaniała przygoda kolejna historia i spełnienie moich marzeń, ale niestety nie uda mi się to. Tego epizodu już nie będzie, mogę powiedzieć że już kurwa nigdy, bo to już jest żenujące. Zależało mi na tej walce, ale gdzieś z tyłu głowy miałem taką obawę. To tak jak z fajną dziewczyną z którą się umawiasz. Wiesz, że może cię wystawić, ale i tak poszedłeś.
Ten pojedynek najwyraźniej z góry był skażony sporą dawką ryzyka, bo organizator DSF 14 Sławomir Duba, zapobiegawczo miał już potencjalnego zastępcę:
Fajne jest to, jak się zachował Sławek i cała federacja, ponieważ gdy Jerome podpisywał kontrakt, to dokładnie o tej sytuacji rozmawialiśmy. Może źle, że rozmawialiśmy, bo może to było takie wywoływanie wilka z lasu, ale to też było takie zapobiegawcze. Mówiłem Sławkowi, że będę musiał się znowu przestawić, bo muszę walczyć pod oszukanego mańkuta, takiego jak i ja. W tym samym czasie, gdy Sławek podpisał z Jeromem, podpisał też z Peterem Grahamem. Dał mu dość pokaźną kwotę na przygotowanie się i gdy przyjedzie do kraju, to nie będzie walka z kimś kto w ostatniej chwili wyskoczy z krzaków, lecz Peter przyleci mega przygotowany. Jeżeli chodzi wyłącznie o aspekt sportowy, Graham jest zdecydowanie bardziej aktywny sportowo niż Le Banner. Dla oka również będzie przyjemniejsza, bo walczy praworęczny z leworęcznym, a z JLB byłby mańkut na mańkuta, czyli z reguły najbrzydsze walki. Na szczęście dużo sparowałem też z zawodnikami praworęcznymi z lewą nogą z przodu, także miałem w głowie, że wszystko może się wysypać.
Póki co, otrzymaliśmy potwierdzenie iż Jerome Le Banner jest już w samolocie do Polski, gdzie wg obwarowań kontraktowych DSF-u, ma się poddać badaniom lekarzy, którzy stwierdzą czy faktycznie Francuz był niezdolny do walki, czego również jest ciekawy sam Marcin Różalski:
Nie mam na to dowodów i to może być wyłącznie teoria spiskowa, że była ingerencja osób trzecich. Za dużo się zaczęło robić gnoju nagle w ostatniej chwili przed galą. Za dużo dziwnych zbiegów okoliczności i samemu myślę, że mogła być czyjaś ingerencja. Cieszę się jednak, że zastępstwo jest bardzo mocne. Nasza pierwsza walka mogłaby trochę taka niezakończona, bo ani ja ani on nie skończyliśmy tego tak jakbyśmy sobie tego życzyli. Obaj spełniliśmy już nasze ambicje i teraz będziemy mogli dać upust wiekowi średniemu i trochę się nagimnastykować.
Ostateczna decyzja na temat tego, który z dwójki zagranicznych zawodników wystąpi na Torwarze, już dzisiaj wieczorem wg oficjalnego komunikatu matchmakera Roberta Złotkowskiego:
Le Banner wieczorem zostanie poddany szczegółowym badaniom pod okiem najlepszych specjalistów. Wtedy będziemy wiedzieć na sto procent, jak poważna jest to kontuzja i czy wyklucza definitywnie udział Geronimo w piątkowej gali. Do tej pory wszyscy musimy się wstrzymać z ostateczną decyzją.
Rozalowi “to kolo Choja lata” ? …. mnie wkurwilo niesamowicie!