Sprawy najwyraźniej przybierają gorący zwrot w przypadku relacji pomiędzy afrykańską organizacją EFC, a jej podwójnym posiadaczem pasów Dricusem Du Plessis (12-1), który nie tak dawno dodał do kolekcji tytuł mistrzowski KSW. Wg oficjalnego komunikatu od lokalnego promotora Extreme Fighting Championship, podwójny mistrz odmówił obrony pasa w starciu z pretendentem Brendanem Lesarem (2-0):
Lesar zapracował na status pretendenta po tym, jak wygrał ubiegłoroczne Reality Show the Fighter, w którym oglądaliśmy 11 niepokonanych zawodników z całego świata, którzy starli się ze sobą w nokautującym turnieju. Niedoceniany od początku, wywalczył sobie drogę czterema zwycięstwami aż do 1-go miejsca. Równocześnie zagwarantował sobie pozycję pretendenta do pasa EFC w wadze średniej. Gdy Du Plessisowi zaoferowano obronę pasa wagi średniej, ten odrzucił propozycję walki.
Na pierwszy rzut oka, sprawa może wyglądać jakby Dricus dodał nieco polityki do swojej gry i uważnie dobiera obecnie kolejne wyzwania. Tym bardziej, że jako nowy mistrz KSW jest tym bardziej cennym zawodnikiem na światowej mapie. To może nie być w smak organizacji EFC, które potrzebuje aby ruszyć którąś z dwóch kategorii, które blokuje obecnie Du Plessis. Niebawem powinniśmy usłyszeć więcej szczegółów w sprawie.
Tymczasem, rodzime KSW przygotowuje się już do październikowej gali w Londynie, gdzie ciekawym pomysłem byłoby starcie Dricusa z Dawidem Zawadą, który od dawna próbuje zajść za skórę pogromcy jego klubowego kolegi Roberta Soldica. Waga półśrednia nie ma w tej chwili lepszego kandydata, co zresztą potwierdził sam posiadacz pasa na swoim Instagramie.
Lubię Sagata, życzę jak najlepiej, ale najpierw widzę Dawida z Borysem w ringu. I zdziwiłbym się gdyby tasmański nie wygrał.