Sporo zamieszania w kontekście zbliżającego się UFC 231, gdzie po wielu niewiadomych Joanna Jędrzejczyk dostała w końcu upragniony czwarty pojedynek z Valentiną Shevchenko, ale po raz pierwszy w MMA i to w wadze muszej, gdzie „Bullet” będzie miała naturalną wagową przewagę. W rozmowie z przegladsportowy.pl, JJ przekonywała o kontrargumentach jakie wniesie do walki już 8 grudnia:
Ja też będę więcej ważyła, bo te 5 kilogramów robi różnicę. Mój sztab wielokrotnie powtarzał, że jestem znacznie silniejsza i bardziej dynamiczna, gdy ważę 57 kilogramów. Nawet jeżeli mamy 30 godzin od ważenia, to nie jesteśmy w stanie przywrócić całej swojej siły. Ja tu widzę same plusy, gdzie pamiętną ostatnią walkę z Rosie Sexton wygrałam przez TKO i liczę na takie zakończenie 8 grudnia. Znam jednak Valentinę jako zawodniczkę i człowieka, więc będzie to mocna walka ale ja będę tam bardzo silna i rozdam mocne karty.
Ja zawsze zrzucam trochę na wadze z masy mięśniowej, bo u mnie szybko schodzi tkanka tłuszczowa. Ja mam tylko 3 kg do osiągnięcia limitu, dlatego będziemy odpowiednio czasu poświęcali na budowę masy mięśniowej, przy zachowaniu dynamiki. Musimy to wszystko mocno wyważyć.
Na zdobyciu pasa 125 lbs, plany jednak się nie kończą:
Moim kolejnym krokiem będzie zrzucenie znowu wagi i powrót do słomkowej, bo nadal myślę o tytule mistrzowskim. Wymarzony scenariusz to zdobyć pas wagi muszej i odzyskanie pasa wagi słomkowej.
I dostanie TKO