Artur Głuchowski po ważeniu Babilon MMA 7 z którym porozmawialiśmy szczerze o powodach powrotu do zawodowych startów:
Tak, czuję głód walki i głód, żeby się sprawdzać. Cieszę się na tę szansę, bo Michał Kita to dla mnie szansa. W jakimś momencie życia zapragnąłem się sprawdzić. Trenowałem z kolegami, którzy przygotowywali się do walk i widziałem, że jeszcze mogę iść do przodu i wszystko dobrze wygląda. Gdzieś pozostał we mnie ten niedosyt tego co zrobiłem i zostawiłem wcześniej drzemał we mnie i dlatego znowu chciałem się sprawdzić.
Jak stwierdził, do tego kim jest dzisiaj jako zawodnik musiał dojść drogą przemiany, którą wdrażał ostatnie trzy lata:
Zmieniłem wiele rzeczy. Po pierwsze podejście do przygotowania przed walką. Za dużo myślałem o walce nie tak jak powinienem był myśleć. Zacząłem też słuchać trenera, bo zawodnicy którzy wiedzą sami wszystko najlepiej to wiadomo jak kończą. Do tego mnóstwo sparringów i to najbardziej.
Tak jak mówił już kilka dni temu bez wyjawiania zbędnych szczegółów, tak teraz podtrzymał iż jednym z atutów na jego korzyść będzie przesadna pewność siebie Michała Kity:
Tak, podtrzymuję to. Sportowcy każdej z dyscyplin powinni być pewni siebie, ale zbyt duża pewność siebie gubi.
Nie sam wynik co przebieg walki jest o tyle istotny, że wytyczy szlak na najbliższą przyszłóść, a zapowiada się ambitnie:
Jest już kolejna propozycja w Manchesterze, ale wszystko zależy od tego jak potoczy się piątkowe starcie. Idę za ciosem, to jest MMA. Raz jesteś na wozie a raz pod wozem. Poświęciłem się mocno, zrobiłem mocne przygotowania i chcę iść tą drogą.