Bardzo nieciekawe informacje z Pragi, w której mimo głośnego dopingu i nadziei polskich fanów nie pomogły Janowi Błachowiczowi. Cieszyński książe radził sobie bardzo dobrze, ale ryzykowna szarża przekreśliła jego szanse, gdy dwukrotnie trafiony padł na twarz i już nie wstał.
Runda 1.
Jan zajął środek szukając pojedynczych trafień. Dwa z nich były solidne, bo podbiły prawe okogo Santosa. Brazylijczyk odwdzięczył się przynajmniej dwoma sierpami i cały czas częstował kolana Błachowiczami kopnięciami na przeprost kolana. Polak próbował zmylić Thiago zmieniając ustawienie na nogach, a raz był blisko obalenia.
Runda 2.
Brazylijczyk pamięta, że Janek miał kontuzję kolana i okopuje go frontami na przeprost. Janek dobrze trafia wykroczne udo Santosa, a chwilę później kombinacją sierp i low kick. Ta runda póki co zdecydowanie dla Błachowicza. Brazylijczyk wyraźnie zwolnił, ale mocno kopie na udo, Janek odwdzięczył się 2 razy mocniej. Thiago szuka potężnego sierpa, ale przestrzelił raz za razem. Błachowicz przycisnął tempo, a rywal pod koniec spróbował efektownej sztuczki rodem z Capoeiry, żeby kupić sobie przychylność fanów, jednak kosztowała go znowu dużo energii i do tego spudłował.
Runda 3.
Trzecia odsłona szła bardzo dobrze, ale niestety Janek niebezpiecznie przyszarżował z odsłoniętą szczęką idealnie na dwa ciosy Thiago Santosa, które powaliły go na twarz. Szybkim barażem ciosów upewnił się, że Polak już nie wstanie.
Teraz zdałem sobie sprawę z kim walczył Janek. Ten facet w poprzednim roku wygrał 4 walki, w tym 3 przed czasem wliczając w to Anthonego Smitha. Ale w UFC walczą najlepsi z najlepszych. Nie da się „prześlizgnąć” do walki o pas tylko trzeba pokonać takich właśnie rywali. Taki jest sport, raz sie wygrywa, raz przegrywa. Wielki szacun dla Jana bo z tego co pamietam jest w Top 5 .. to na prawdę coś.