Krewki Nate Diaz (19-11) ma w końcu swój „Money Fight” lub po prostu przejadła mu się jego taktyka przeciągania negocjacji w nieskończoność. Podczas dzisiejszej gali w Rio de Janeiro oficjalnie ogłoszono jego powrót po trzech latach absencji. Jest już nawet rywal, a będzie nim były mistrz Anthony Pettis (22-8).
Taki długi okres absencji od zawodowych startów oznacza jedną, wielką niewiadomą jeżeli chodzi o to co zaprezentuje w sierpniu Nate swoją osobą. Wprost przeciwnie do jego kolejnego rywala, który cały czas był aktywny, a ledwo w marcu w wielkim stylu zatrzymał przed czasem Stephena Thompsona.
Kilka dni temu w mediach branżowych pokazała się informacja wg której Diaz przystąpił z powrotem do programu USADA oddając pierwszą próbkę, co uruchomiło alarm ostrzegawczy że oto coś się dzieje. Z chęcią poznamy prawdziwe powody dla których Nate postanowił zmienić swoją decyzję, choć lepiej nie mówić „Hop” przed sierpniową UFC 241 Anaheim, w Kaliforni.
Jakoś nie widzę Nate’a po taaak długiej przerwie z Pettisem… Mimo że lubię go oglądać, bo nie daje nudnych walk