To wprost niebywałe w jaki sposób kariera Oskar Piechota (11-3-1) poszybowała mocno w dół w zaledwie 16 miesięcy. Przed chwilą „Imadło” po raz trzeci z rzędu został zatrzymany przed czasem, tym razem z rąk wciąż niepokonanego Punahele Soriano (7-0) podczas UFC 245 w Las Vegas. Reprezentant Hawajów potrzebował na to zaledwie 3:17 minuty, by być może pozbawić rywala dalszej kariery w USA, choć wolelibyśmy żeby nie były to prorocze słowa.
Soriano rozpoczął atak podążając za Polakiem i zmuszając go tym samym do nieustannego cofania się. Jednym ze zwodów wymusił na Oskarze chaotyczny prosty, po którym ten dołożył jeszcze kolano na korpus, które Punahele skontrował z kolei solidnym trafieniem na szczękę po zwodzie. Trafiony „Imadło” padł jak rażony gromem i od razu jeszcze przytomnie zaczął się skręcać do defensywy z pleców. Brutalne uderzenia młotkowe trafiały jeden po drugim na głowę Oskara, który zdołał obrócić sytuację na swoją korzyść, przetoczyć się z beznadziejnej sytuacji gdy oddał na moment plecy w geście obrony. Sprytnie założona kimura przerodziła się w gilotynę, a stamtąd Polak kopnął kolanem na głowę i znowu poszedł po kimurę. Akcja rozdzieliła się i znowu wróciła do stójki. Wydawało się, że Oskar zdołał się zregenerować, ale kolejne 3 prawe proste zakończone lewym hakiem dosłownie złożyły go w pół i pozbawiły przytomności. Po wszystkim szczęśliwy zwycięzca skomentował swój udany debiut u nowego pracodawcy:
Dedykuję ten pojedynek mojemu bliskiemu, zmarłemu przyjacielowi. Byłem zdenerwowany debiutem w UFC. To było naprawdę niezłe w sposobie w jaki zakończyłem, jestem zaskoczony.
Punahele Soriano (7-0) smashes through his UFC debut, slumping Oskar Piechota with two vicious shots! The Contender Series grad owns six finishes, each in round one and four by punches. #UFC245 pic.twitter.com/E7Jn0grAMA
— Kyle Johnson (@VonPreux) December 14, 2019
Co się dzieję że nie ma wyników całej gali?