Kariera MMA Dawida Zawady (17-5) to istny roller coaster emocji, od chwilowo straconych nadziei na KSW, przez odzyskany ogień, dalej szumne przejście do UFC, rewelacyjny debiut na ostatnią chwilę, gorycz porażki a ostatnio wspaniały powrót oraz deklasacja dagestańskiego przeciwnika na terytorium wroga. Poza bonusem 50K $, „Sagat” dostał również kolejny prezent, bowiem kilka dni temu organizacja przedłużyła z nim umowę:
Z przyjemnością ogłaszamy, że Dawid podpisał nową, długoterminową umowę z UFC. Co więcej, podpisał także kontrakt na walkę i niebawem zadebiutuje w USA.
https://www.facebook.com/mmazawada/photos/a.400341806734943/2140529506049489/?type=3&theater
Jeszcze jeden powód dla którego w MMA akurat warto grać globalnie, zamiast do końca życia lokalnie. W krótkiej rozmowie z managerem Ivanem Dijakovicem, ten nie krył zadowolenia:
Dawid daje dobre walki, wygra czy przegra. Dlatego myślę właśnie, że go szanują i dlatego UFC podwoiło jego kontrakt. Ostatni trzej rywale Dawida nie byli żartem, byli mocni i niebezpieczni. Nie wiem który obecnie z niemieckich zawodników UFC byłby w stanie rywalizować z nimi tak jak zrobił to „Sagat”, który od początku dostaje killerów. Jego nowa umowa opiewa na kilka pojedynków do przodu.
Ostatni cytat można być obrócić w inne przesłanie. Warto grać globalnie a nie tylko jeździć na #nonameMMA 😉