Z ogromną nadzieją przystąpiliśmy do oglądania pojedynku Michała Oleksiejczuka, który ma nadzieję uratować honor polskich fighterów na wyjeździe w ten weekend. Niestety także i w tym przypadku przyszło nam obejść się smakiem, bowiem Jimmy Crute okazał się lepszy taktycznie. Od początku szedł do obaleń wykorzystując lukę Polaka z ostatniej walki, a stamtąd od razu i bez błędu wyciągnął poddanie kimurą.
Runda 1.
Crute przeszył powietrze wysokim kopnięciem i od razu poszedł do skutecznego obalenia. Lord wstał, ale został wycięty. Podniósł się ponownie i raz jeszcze został obalony. Akcja powtórzyła się czwarty raz, gdzie trener Okniński cały czas krzyczy mu, aby wracał pod siatkę, skąd będzie mu łatwiej się podnieść. Australijczyk na pewno stracił na tę akcję sporo energii, podczas gdy Michałowi udało się na chwilę uciec. Rozerwanie akcji i po kilku ciosach kolejne obalenie, skąd z łatwością przeszedł do dosiadu, a tam jeszcze łatwiej do skutecznej kimury!
https://twitter.com/ImShannonTho/status/1231396811878936581?ref_src=twsrc%5Etfw%7Ctwcamp%5Etweetembed%7Ctwterm%5E1231396811878936581&ref_url=https%3A%2F%2Fwww.mmanews.pl%2F2020%2F02%2F172863%2F
Po wszystkim, już na spokojnie podsumował:
Michał był zbyt niebezpieczny, by iść z nim na wymiany. Dlatego poszedłem do obalenia. Mówiłem, że jak go obalę to wezmę ze sobą jego rękę. Chciałem go przede wszystkim posadzić na ziemi, podcinać go. Wiedziałem, że po 7 czy 8 kolejnych obaleniach już z tego nie wstanie. Chcę nadal wygrywać, żeby Misha Cirkunov wiedział, że po niego idę.
Wycisnął z niego resztę sterydów