Marcin Mencel po niedawnym seminarium w Pepe MMA/Invictus BJJ, po którym przysiedliśmy wspólnie, by z nostalgią podsumować sportowe lata 2009-2013, w których nasz rozmówca walczył zawodowo, płynnie przechodząc do momentu w którym wreszcie może pochwalić się własnym, nowym klubem w Zielonej Górze:
Nie uważam, żebym miał jakąś wielką karierę MMA, bardziej byłem pasjonatem, który bił się z zamiłowania. Nikt tego oficjalnie nie powie, że mieszane sztuki walki są bardzo ciężkim kawałkiem chleba, ponieważ zawodnicy MMA przez całą politykę w Polsce już nie jest sportem, lecz powoli stają się platformą reklamową. Walczenie o media społecznościowe, o lajki. Rokowania co do pojedynków, które wziąć (a które nie). Za moich czasów to trener Karol Matuszewski powiedział „jedziesz się bić”. Pamiętam, gdy jako młody chłopak z rekordem 2-0 miałem walczyć z Mariuszem Radziszewskim, który wtedy miał chyba 12-3. Ja na to nie patrzyłem i mówię, że ja jadę. To co się teraz dzieje z MMA, to ja dojrzałem do tego, żeby będąc zawodnikiem spojrzeć na to z boku. Punktem kulminacyjnym było, gdzie pojechałem na galę PLMMA Mirosława Oknińskiego, na którego nie mam słów. Przyjechaliśmy na galę na której już nie pamiętam z kim miałem się bić. Wspólnie z Tomaszem Kondraciukiem zadzwoniliśmy do chłopaka z którym rzekomo ówcześnie miał być moim rywalem i jak się okazało facet nawet nie wiedział o walce. Ja odwodniony stałem i patrzyłem, po czym zebrałem się i wróciłem do domu. Mirek ani nie oddał pieniędzy, które przyrzekł – i mam nadzieję, że to ogląda – to nie zachował się gantleman, choć twarzą w twarz obiecał, że mi je odda i nie oddał. Zachował się jak skończone bydle. Mało kto wie, że fighterzy robią 11/12 treningów w tygodniu, nie pójdą do pracy. Ja biedny chłopak, gdzie tata jeszcze dał mi pieniądze na paliwo i ktoś może się śmiać, ale takie są realia. Stwierdziłem, że powoli nie chcę tego robić, chcę mieć normalne życie, żonę i nie stresować się. Później będąc u trenera Andrzeja Kościelskiego miałem walczyć bodaj z Emilem Różewskim, jednak wdało się ropne zapalenie zęba, więc znowu kontuzja. Poszły kolejne pieniądze, które zarabiałem po bramkach. Tragedia, bo gdybym miał iść teraz na dyskotekę, to nie ujmując nikomu ale tragedia, bardzo ciężka praca. I tak stwierdziłem, że nie chcę tego robić i poszedłem do pracy. Także jeżeli ktoś nie szanuje sportowców, to trzeba im zawodnikom jednak bić brawo, że podjęli ryzyko czegoś takiego, bo ja bym drugi raz w to nie poszedł.
Tu jednak również organizatorzy muszą wziąć to pod uwagę, bo nawet dzisiaj znam takie historie z niepłaceniem fighterom. Sale idą do przodu, metodyka idzie do przodu, dietetyka, odżywki to płaca też powinna iść do przodu. Dodatkowy bonus 1000 euro (za nokaut/poddanie) na nie powiem której gali (W Polsce). Co to ma być? (Dla porównania) W Stanach Zjednoczonych jest 50 tysięcy dolarów. Taki chłopak, który dostanie takie pieniądze (red. wspomniany 100 euro), to co ja mogę kupić – rower? Zawodnicy powinni mieć dogodne życie. Patrzą na swoich kolegów, rówieśników. To widać na ich twarzy, ciosy, zbijanie wagi. To wszystko wychodzi i o tym się nie mówi.
Na dzisiaj jednak Marcin ze sportu się nie wycofał, a wręcz przeciwnie, wszedł w niego jeszcze mocniej lecz z nieco innej perspektywy. Ewoluował bowiem do roli trenera, gdzie pod adresem Słowacka 4, będzie mógł szkolić przyszłych kadetów w nowoczesnych, sterylnych warunkach:
Ludzie chcą trenować, bo zrobiła się moda na MMA, to nikt nie chce trenować w obskurnych warunkach, lecz każdy chce zrobić to w dobrych warunkach. Wiadomo, że kibice rodzą się w piwnicach, ale duże prawdopodobieństwo jest wyszkolić kogoś w dobrych warunkach, gdzie wszystko wokoło sprzyja. Ja trenowałem w miejscach, gdzie było zimno, kontuzje. Teraz jest metoda efektywnego trenowania mądrze, jest milion rzeczy o których można by mówić. Idzie obecnie nowa generacja i za kilkanaście lat możemy być nawet takimi Stanami Zjednoczonymi (w MMA).
My z Bartkiem otworzyliśmy klub w Zielonej Górze, żeby wszyscy zobaczyli tej poznańskiej szkoły, bo ja słynę z dobrych zapasów do których dużą cegiełkę dołożył trener Andrzej Kościelski. Chylę do niego czoła, bo bardzo się rozwinął. Widać, że jest wulkanem wiedzy. Dlatego zapraszam wszystkich, i choć nabór robimy w styczniu i we wrześniu, to można dołączyć do nas w całym roku.
Z tymi 50 tys. $ to pojechal. Sa publikowane gaze tez z UFC. Malo rozpoznawalni zawodnicy nawet z karty glownej dostaja takie g…, ze ja sie dziwie, ze sie w ogole podjeli sie zadania. Szczerze? 99 proc zawodnikow w Polsce dostanie tylko po glowie… Moze 1 proc. zarobi jakies przecietne pieniadze. Generalnie – szkoda zdrowia (a widzielismy nie raz jakie to niebezpieczne, jak mozna zebrac w leb na ziemi po knockdownie). Jak ktos ma taki imperatyw – to co najwyzej pare razy sobie wystartowac w jakich bezpiecznych galach amatorskich. Najbardziej zdrowie niszczy jednak zbijanie wagi. Powinno sie polozyc temu kres. Wazymy przed wejsciem do klatki (badac takze jakie zawodnik ma odwodnienie?) Trzeba zmusic ludzi, zeby walczyli w swoich wagach naturalnych, to dla ich bezpieczenstwa.