Nie powiemy, że jesteśmy zaskoczeni takim obrotem spraw po tym, jak najpierw były manager/opiekun Mateusza Gamrota przekonywał nas, że poznański fighter do KSW nie wróci choćby się paliło i waliło, gdy w styczniu okazało się, że strony doszły do porozumienia na zasadzie jednej pożegnalnej walki. W niedawnym wywiadzie na Kanale Sportowym „Gamer” zdradził jednak, że ostatecznie skończy się nawet na 200% normy w stosunku do i tak zmienionego planu:
Wszystko zapowiadało się tak, że prawnicy pójdą na noże, ale doszliśmy do consensusu. Po co się kłócić, gdy można dojść do porozumienia? Miała być jedna walka z Parnasse, ale nikt nie spodziewał się, że on nie zgodzi się na tę walkę. Tu wyszedł taki psikus, że przesunęło się do dwóch walk, które były zaplanowane. Jest też kontrakt czasowy w którym kończy się czas, więc fajnie, że udało się dojść do porozumienia. Spędziliśmy razem 8 lat, 12 czy 13 pojedynków, gdzie żadnego nie przegrałem, jeden raz tylko jedną rundę. Zawsze wydawało mi się, że byłem dyplomatyczny, czasami jednak emocje biorą górę. Po drodze było kilka spotkań. Nie ma jednak co się szarpać, jeżeli można iść dalej i się rozwijać.
Miała być walka w marcu, a kolejna w drugim półroczu 2020. (Najpierw) chcieliśmy to zrobić marzec maj, żeby jak najszybciej to zakończyć. Wydaje mi się jednak, że w tym roku to zostanie zamknięte. W końcu skończy się pandemia i wrócimy do walk. Maciej Kawulski zapowiadał ostatnio, że mają zrobić gale studyjne i mają być częściej, a ja mogę walczyć co 2 miesiące. Gdy tylko ruszą, to ja jak najszybciej ustawiam się do kolejki.
Zabrakło 7 dni do zrealizowania KSW 53 i ja już widziałem jak walczę z Brazylijczykiem. Nie doszło do skutku, czekam cierpliwie tak jak ostatni rok czasu i staram się nie marnować ani jednego dnia. Miała być walka w marcu, a kolejna w drugim półroczu 2020. (Najpierw) chcieliśmy to zrobić marzec maj, żeby jak najszybciej to zakończyć. Wydaje mi się jednak, że w tym roku to zostanie zamknięte. W końcu skończy się pandemia i wrócimy do walk. Maciej Kawulski zapowiadał, że mają zrobić gale studyjne i mają być częściej, a ja mogę walczyć co 2 miesiące. Gdy tylko ruszą, to ja jak najszybciej ustawiam się do kolejki.
Skoro z zerowej liczby walk, zrobiła się jedna, a następnie dwie, to nie będzie również zaskoczeniem, że kibice cały czas będą domagali się konfrontacji z mistrzem 66 kg Salahdinem Parnasse, który zgodnie ze sportowym rozsądkiem nie zamierzał iść w górę i pozostać w swojej dywizji. Bo tylko tam może zmierzyć się z Mateuszem, o czym z kolei przekonywał Francuz w dalszej części programu:
Ja chcę walczyć o pas kategorii piórkowej. To logiczne. Mateusz chciał się bić w kategorii lekkiej. To nie jest drobna różnica, a Mateusz jest wymagającym przeciwnikiem. Nie mogłem się zgodzić, bo moja dywizja to dywizja piórkowa. Dodatkowo Mateusz nie bronił ostatnio pasów w dwóch dywizjach, a to nie jest normalna sytuacja. Działajmy zgodnie z kategoriami. Nie mam żadnych tajemnic i nie mam nic do dodania. Czuję się świetnie w kategorii piórkowej. Wyższe limity to nie jest moje środowisko. W 66 kg jestem gotowy na każde wyzwanie każdego dnia. Ja się go boję? Mam 22 lata i uprawiam sport od 11 roku życia. Jestem wojownikiem. Mam walkę we krwi. Uwielbiam się bić z każdym, nie boję się nikogo.
Gdyby jednak coś się zmieniło, to Gamrot jest gotowy w każdej chwili:
Jestem rozpędzony i nie potrzebuję niczego na przetarcie. Ja się codziennie przepycham z Borysem i tam są bardzo mocne starcia. Ja jestem całe życie sportowcem. O rdzy można mówić, gdybym leżał i nic nie robił.
Czyli w wielkim skrócie Gamer miał mieć 1 porządna walkę a bedzie miał defacto za karę dwie chu..e? Ładnie się klaunom postawił, teraz jeszcze mówią że się bil na dyskotekach a oni do niego wyciągnęli pomocna dłoń. Dramy ciąg dalszy, a lata lecą. Oby się Mateusz nie zapędził w tym wszystkim bo może chłopak nigdy się nie dostać na Fight Island! 😉